aaa4
Dołączył: 11 Maj 2017
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:03, 11 Maj 2017 Temat postu: |
|
|
-Jest tam - oznajmila nagle Mary Ann.
Mgla przerzedzila sie i zobaczyli pod soba szeroki na mniej wiecej pol mili plaskowyz, oddzielony od otaczajacego je terenu stromymi stokami. Rosla na nim twarda avalonska trawa i zaskakujaco wiele innych odmian flory. Oprocz powszechnie na wyspie wystepujacych ciernistych krzewow, Sylvia zobaczyla tam wielka obfitosc najrozmaitszych krzakow oraz kwiatow. Posrod tego wszystkiego stal prostokatny namiot, a obok niego skakal i szczekal dosc juz wyrosniety owczarek niemiecki.
Z namiotu wyszedl Cadmann. Mimo ze dzielila ich jeszcze duza odleglosc, Sylvia zauwazyla, ze idzie chwiejnym krokiem.
Carlos sprowadzil wiroplat na ziemie.
Wyladowali czterdziesci metrow od obozowiska Cadmanna i Sylvia pomyslala z podziwem, jak dobrze wybral na nie miejsce. Mgla nie byla tu tak gesta jak na nizinie, a roslinnosc znacznie bujniejsza. W poblizu plynal strumien zasilany przez topniejacy wyzej snieg. Bylo oczywiste, ze Cadmannowi niczego nie brakuje.
Moglby tu wybudowac dom, pomyslala. Z powodzeniem. Jest tu woda oraz zywnosc, a moze byc i zwierzyna lowna. Nie przeoczylby tego. Jesli gdzies jest zwierzyna, Cadmann ja znajdzie.
-Hm - mruknal Carlos, oddychajac z ulga. - Przynajmniej zostawil karabin w namiocie.
-Zwroc uwage na szczeniaka.
Mary Ann nie powiedziala ani slowa. Jej oddech stal sie nierowny, urywany.
-Carlos do Centrum Administracyjnego. Dotarlismy do obozowiska. Cadmann wyglada na zdrowego. Nastepnych raportow spodziewajcie sie w niedlugim czasie. - Carlos usmiechnal sie do obu kobiet. - Ruszajmy. - Odpial pas i wyskoczyl z kabiny.
Cadmann obserwowal ich przez dluzsza chwile, po czym usiadl przy ognisku. Zamieszal cos w wiszacym nad nim kociolku, ignorujac ich. Tygodniowa broda pokryla cieniem jego twarz. Poruszal sie sztywno, nieporadnie - ma pekniete zebra, przypomniala sobie Sylvia. Zastanawiala sie, czy pozwoli jej sie zbadac lub wziac probki krwi do sprawdzenia, czy nie ma jakies infekcji, albo chociaz zmierzyc sobie temperature.
W wyrazie jego twarzy zauwazyla cos nowego - cos dzikiego i niepokojaco silnego - i poczula, ze ogarnia ja fala slodyczy oraz goryczy.
-Witaj, Cadmann - odezwal sie Carlos, wyciagajac reke.
Post został pochwalony 0 razy
|
|